Szanowna Pani,
serdecznie dziękuję za wakacyjną inicjatywę teatru ulicznego. Repertuar coraz bogatszy i bardziej zróżnicowany, widzów wciąż przybywa, ale wciąż są tacy, którzy jeszcze nie byli, czasem nawet nie słyszeli, a więc można ich zaprosić. Wychodzą zachwyceni i przyprowadzają kolejnych.
Kiedy w pierwszym wakacyjnym sezonie szłam na "Lament", zaskoczyło mnie, że nawet w tych niesprzyjających ulicznych warunkach, z hałasem, ruchem, mnóstwem rozpraszających bodźców, czuło się magię teatru. Nie przypuszczałam, że to możliwe. A jednak! Zaczął się spektakl i wszystko inne jakby przestało istnieć.
I jeszcze jedna sprawa: repertuar. W tym roku zachwycił mnie "Związek otwarty" (wyrazy uznania dla Pani Weroniki Nockowskiej), ale zupełnie niezwykłe wydaje mi się wystawianie na ulicy takich sztuk jak "Lament na placu Konstytucji" czy "Starość jest piękna" - to przecież trudne, poważne, nawet przygnębiające spektakle, wymagające odpowiedniego skupienia, nastroju, atmosfery, pewnej intymności, o które trudno w ulicznym zgiełku. Pewnie wielu uznałoby to za zbyt duże ryzyko i w najlepszym razie poprzestało na lekkim repertuarze. Na szczęście nie Pani. Dziękuję za poważne traktowanie widzów (i w murach teatru, i w przestrzeni ulicznej) oraz za odważny dobór repertuaru. Chciałabym przekazać wyrazy najwyższego uznania Aktorom, którzy (ze względu na ekstremalne warunki) mierzyli się z dużo trudniejszym zadaniem niż na co dzień.
Z serdecznymi pozdrowieniami,
Kinga