Kochana Pani Krystyno!
Dawno niewidziana Shirley wspaniała. Pani pełna nadzwyczajnej wprost enegrii Fajnie.To było już po tym wpisie w dzienniku i jak potem to przeczytałam, pomyślalam sobie,że może też dlatego taka pasja i mówiąc językiem młodzieży, power na scenie. Tak, jakby Pani, przepraszam za sformułowanie, chciała im wszystkim pokazać. Grała Pani jakby na przekór wszystkiemu. Z niebywałą przyjemnością, dla siebie i dla nas widzów. Dziękuję za to.
Spektakl wzbudził we mnie niespodziewane emocje, od śmiechu do płaczu. Cały wachlarz po prostu. Bo jak zmienić coś, na co się nie ma wpływu, choćby się nie wiem jak chciało? Czasem jest mi ogromnie trudno pogodzić się z tym, że ja sama nie do końca mogę kierować swoim życiem, że to ona, ta nieproszona choroba dyktuje warunki. I mówiąc poetycko, polały się łzy...Ale okazały się oczyszczające. Przyjechałam do domu, przeczytałam dziennik i pomyślałam sobie, cytując Panią A ŻEBY TO CHOLERA NAGLA WZIEŁA!!! Właśnie, że dam radę, jest mur, nie mogę go przeskoczyć to go obejdę naokoło. Może mi to dłużej zajmie, ale nie będę stała i patrzyła, że mur taki wysoki, bo wtedy nic się nie zmieni. To wiem, że nie wolno się bać i nie wolno rezygnować z marzeń, choćby wydawały się nieosiągalne. Nawet jeśli nic się nie zmieni się od razu. Shirley mi to uświadomiła. Właśnie ta piątkowa. Choć przecież znałam tę historię wcześniej. A potem dziennik. Choć bez wątpienia nie mam tyle energii, siły,możliwości co Pani. Jest Pani dla mnie wzorem i w tej materii, a jakby się zastanowić to właściwie i w każdej innej też A co do energii, to przyjdę sobie czasem do teatru trochę jej od Pani "pożyczyć", dobrze?
Z coraz większą niecierpliwością czekam na Danutę W., ogromną przyjemność sprawiły mi też Piosenki..., które już w październiku. Aż podskoczyłam z radości, jak jakaś wariatka, dobrze ,że nikogo nie było w domu . Takie miłe chwile, jak dobrze, że się wciąż przytrafiają... Aż chciałabym Panią uściskać... Dziękuję, za tą energię już pożyczoną, za ten kolor i radość. I za wszystko czego nie da się napisać. Wiem, że się powtarzam i wiele Pani też dostaje takich listów, chciałam tylko jeszcze raz powiedzieć, że jest Pani dla mnie kimś absolutnie wyjątkowym. Chciałabym jakoś oddać to, co od Pani dostaję, ale nie wiem czy zdołam... I sama sobie, jednej z tłumu, nie uzurpuję takiej "władzy" Mogę tylko być i życzyć wszystkiego dobrego. Oby tego było jak najwięcej i jak najlepiej.
Uściski zasyłam
Ewa Sobkowicz
PS. A tak poza wszystkim pięknie Pani wygląda taka opalona. Super!