przez Beth Śr, 01.08.2012 16:08
Tak, próbuję a zawsze jak próbuję to jakaś nowa szuja powoduje, że nie mogę zmienić. Schemat życia jest w sumie prosty: narodziny-----> dzieciństwo (beztroska)-------> dorosłość --------->kupa cholernych kłopotów-------> śmierć. Ot, życie. zamęczam się w niechcianej i nielubianej pracy, bo nie mam wyjścia przy matuli, która ciągle wrzeszczy, ze sama jestem sobie winna (nie ukończyłam studiów, a po nich jej zdaniem z pewnością miałabym lepsza pracę). A ja muszę być Einsteinem, koniecznie? Nie pasowały mi studia polonistyczne i tyle, idę dalej. Potrzebuję skończyć to, co mnie interesuje a też ciężko, bo nie ma pracy dla takich dorosłych uczących się wieczorowo. Jednak mama tego nie pojmuje, żyjąc dalej w świadomości PRLu. Cóż... idę robić swoje, mam życie do przeżycia. Może wzięłabym się za WOS skoro chcę pokazać na testach do mundurowych, że cokolwiek umiem i sobą reprezentuję...
"Co jest Twoją pestką?
Miłość
A moją?"