Pani Krystyno,
Po przeczytaniu listu Pana z Krakowa i Pani długiej odpowiedzi chciałabym podzielić się pewną refleksją.
To oczywiste, że spektakl czy koncert "na wyjeździe" kosztuje dużo więcej. Ale wielu organizatorów takich wydarzeń oprócz kosztów i własnego zarobku dokłada często ogromne, niczym nieuzasadnione narzuty. Po prostu wykorzystuje okazję, żeby na Gwieździe (czy Gwiazdach albo atrakcyjnych wydarzeniach) maksymalnie zarobić. Nie mówię, że tak jest w tym przypadku. Być może cena biletu jest skalkulowana odpowiednio, bez skoku na kasę, a i tak wyszło drogo. Ale coraz częściej to właśnie tzw. "mark-up" jest pompowany do granic możliwości i stanowi lwią część ostatecznej ceny biletu. I mam wrażenie, że warto się tym zainteresować i mieć na to wpływ. Wystarczy poprosić kontrahenta o kosztorys wydarzenia, wysokość przewidywanej marży oraz prognozę cen biletów i dać to do analizy specom z własnego teatru. Każdy, kto zna się na budżetowaniu szybko oceni czy proponowane liczby mają uzasadnienie. Dalszym krokiem jest ustalenie sugestii dotyczących maksymalnej marży organizatora a co za tym idzie maksymalnych cen biletów na Wasze spektakle na wyjeździe. Taki gest na rzecz odpowiedzialnego biznesu teatralnego. Sala i tak zawsze jest pełna jak przypuszczam, więc organizator i tak zarabia. Warto mieć wpływ. Bo jednak to wszystko jest budowane na Pani imieniu i nazwisku. I kto, jak nie Pani, może sobie na to pozwolić, żeby ten wpływ mieć.
Na zakończenie jeszcze dygresja o tym, jak szerokie kręgi zataczają praktyki maksymalnego wykorzystania okazji.
W ubiegłym roku często podróżowałam służbowo do Wrocławia. Dobre hotele we Wrocławiu, w okolicach Rynku zwykle kosztowały mnie maksymalnie 300 zł za dobę. Ale gdy zblokowały się w ciągu kilku dni wydarzenia tj. Kongres Kultury, walka bokserska Adamek - Kliczko oraz koncert Georga Michaela to hotelarze dostali amoku. Ceny za noc, wzięte z kapelusza, były na przykład takie jak 4000 zł w zwykłym, dwugwiazdkowym chyba hotelu a w tych lepszych widziałam, gdy chciałam zarezerwować przez internet, nawet 11 tysięcy za noc! I to przy próbie rezerwacji na ponad miesiąc przed tymi wydarzeniami. Po prostu hotelarze blokowali wszystkie rezerwacje i liczyli na naiwnych oraz jeleni z kasą. A że musiałam tam wtedy spędzić trzy dni, zawzięłam się i postanowiłam, że najwyżej będę jeździła na nocleg np. Opola albo jeszcze coś wymyślę. Pojechałam w ciemno i już na miejscu okazało się, że owszem dużo ludzi przyjechało, ale miejsca wolne jeszcze są i trzeba je komuś w końcu sprzedać, więc hotele zaczęły spuszczać z tonu i udało się za - w miarę - normalną cenę przenocować.
Pozdrawiam serdecznie i zawsze pełnych sal!