Pani Krystyno,
szkoda, że nie było Pani 1 kwietna w Ochu na koncercie Kasi Nosowskiej.
Byłam w szoku.
Najpierw zielony dywan w holu. Ooo, coś się dzieje. Potem zasłona i mały korytarzyk przerobiony na las, z paprociami i trawą, w której można było brodzić.
I za następną zasłoną totalny szok! Najpierw zapach hiacyntów, których morze umieszczone było na blokach obłożonych prawdziwą trawą. Oprócz tej łąki, hiacynty były wszędzie: przy kasie, na ladach w szatni, na stołach, kwitnące i pachnące. Szatnia w zielonych pnączach. Do tego las na jednej ze ścian, wielki ekran nad wejściem z kluczami przelatujących ptaków i mniejsze ekrany, na których Kasia brodziła po łące i na których pokazywano nasze chronione gatunki. I na koniec śpiew ptaków, rozlegający się przez cały czas. Było pięknie!
Aż żal, że ta naturalna dekoracja (kwiaty) nie pozostała na dłużej. Chociaż i śpiew ptaków mógłby pozostać na stałe
Żal było wychodzić z teatru. Koncert też był bardzo starannie przygotowany i piękny, ale ten cały wstęp, ta obudowa, zrobiła na mnie bardzo duże wrażenie.
Uwielbiam Och właśnie dlatego, że mogę tam czasami spotkać coś niezwykłego, czego nie ma gdzie indziej.
Widziałam Panią Marysię, znów z nami, i bardzo Jej dziękuję za ten koncert i proszę o jeszcze
Pozdrawiam serdecznie i świątecznie, bo chyba nie będę miała okazji tu być przed Wielkanocą.
Wszystkiego dobrego, wiosennego i radosnego od
Małgośki