Dobry wieczór Pani Krystyno,
wróciłam parę godzin temu z Niemiec, a tam... wiosna w pełni!
W poniedziałek było 26 stopni, drzewa zazieleniały, mnóstwo ludzi na ulicach już w letnich ubraniach, świat tętni odradzającym się po zimie życiem.
Nie mogłam oprzeć się przesłaniu Pani krótkiej relacji z wrażeń po obejrzeniu najnowszej produkcji filmowej Wima Wendersa "PINA". Ten obraz Pani Krystyno, to prawdziwe arcydzieło!
Sztuka teatralna ożywiona na dużym ekranie.
Oczywiście nic nie może równać się ze spotkaniem z teatrem tańca Piny Bausch na żywo, sama Pani o tym najlepiej wie, nie mniej ten trójwymiarowy obraz, tak sugestywnie, namacalnie i szalenie emocjonalnie oddający hołd wielkiej artystce, był dla mnie przeżyciem zupełnie oszałamiającym.
Pamiętam, jak blisko już dwa lata temu, w liście tuż po śmierci Piny, odpisała mi Pani, że spektakle Piny wciąż żyją i to do dzisiaj wciąż jest aktualne! Pani słowa niezaprzeczalnie potwierdzają prawdę o niezniszczalności prawdziwej sztuki. Czy będą to spektakle w Wuppertalu, czy projekcje w salach kinowych, czy zapiski w książkach, ta twórczość wciąż żyje, sama Pina żyje, może chwilami nawet bardziej namacalnie niż wiele lat temu. Taki pozornie złudny paradoks, ale jakże prawdziwy.
Cóż powiedzieć o samym filmie? Podobnie, jak po spektaklach i teraz słowa są jedynie marną namiastką prawdziwych wrażeń. Wim Wenders stworzył naprawdę fantastyczny obraz. Wiele scen umieścił w przestrzeni miejskiej Wuppertalu, w fabrykach, na skrzyżowaniu ruchliwych ulic, gdzieś na pustkowiu wydobywczych terenów na obrzeżach miasta. Człowiek i jego emocje, lęki, szczęście, wymiar istnienia w konfrontacji z pogonią i prozą życia.
Tancerze Piny Bausch wspominają swoją mentorkę w niezwykłych opowieściach o niej samej, mówią o swoich przeżyciach w pracy, o wyzwalaniu duszy i ciała, o ujarzmianiu emocji albo ich uwalnianiu, o codziennym życiu i pracy z tą niezwykłą osobą, dla której wszyscy oni byli aniołami.
A ona była i jest największym Aniołem dla nich.
Polskiej projekcji filmu "PINA" doczekamy się dopiero na Festiwalu Era Nowe Horyzonty w drugiej połowie lipca we Wrocławiu i podejrzewam, że może to być jedyny pokaz tego filmu w naszym kraju.
No cóż.., komentować nawet nie ma potrzeby.
Po niemieckiej projekcji uderzyło mnie bardzo jedno wrażenie, rzadko albo w ogóle nie spotykane w polskich kinach. Publiczność nie ruszała się z miejsc, pogrążona w ciszy i refleksji, aż do zniknięcia ostatnich napisów na ekranie. Jakże inna kultura jest w tamtym środowisku. Choć sam film już też powoli schodzi z ekranów i sala nie była wypełniona po brzegi...
Gdyby miała Pani ochotę i "cudownie" wolną chwilę, przesyłam linki do traileru filmu i krótkiego reportażu z planu filmowego plus kilka moim zdaniem ciekawych kadrów filmowych.
http://www.youtube.com/watch?v=0IdgIe1KOBo
http://www.wim-wenders.com/movies/movie ... -video.htm
Pina Bausch i Wim Wenders
Pani Krystyno, udanej premiery "32 omdleń"!!
Do zobaczenia w piątek. Mam nadzieję, że nie tylko na sali teatralnej i uda mi się z Panią zamienić choć jedno słowo.
Bardzo się za Polonią stęskniłam! Do Was zawsze warto jechać.
Gorące pozdrowienia,
Ania Mrożek