witam .
od długiego już czasu zatracam się ,
nurzam w utworze A.Osieckiej - "Na zakręcie" (oczywiście w Pani wykonaniu). jestem pod tak wielkim wrażeniem
w/w Dzieła, że gdy tylko podczas spaceru czy drogi na zakupy, na uczelnię, usłyszę w słuchawkach pierwsze
jego takty, od razu podgłaśniam do maksimum, zamykam oczy,
podnoszę głowę
i staram się poczuć na twarzy delikatne powiewy wiatru.
każde słowo chłonę całą sobą.
przypominają mi się wszystkie moje zakręty... czasem ze łzami w oku.
Jakieś urywki wspomnień, niepasujące do siebie...
puste puszki, kieliszki, tata pakujący swoje rzeczy,dziecięca bezradność, wylana kawa, potłuczona szklanka, ...i ta nadzieja, że t. jednak wróci dzisiaj "normalny", trzeźwy..
im bardziej staram się zapomnieć, tym bardziej nie mogę. I i z biegiem lat, obawiam się, ze w przyszłości
popełnię te błędy, których tak bardzo chciałam uniknąć...
i że już nie uda mi się wydostać z tego cholernego zakrętu.
Jednak staram się nie tracić siły i tej mojej nadziei. Codziennie, z dziecięcą naiwnością,
pragnę chwytać każdą chwilę szczęścia, wierząc, że będzie ona wieczna.
Chyba tak już nas zaprogramowano;)
bardzo serdecznie pozdrawiam
i przepraszam za te moje
zwierzenia, ale musiałam się
tak troszeczkę
wygadać;)
(chyba ta wiosna tak na mnie działa).
Marta
PS. Chciałam również Pani podziękować, ponieważ jest Pani dla mnie wzorem silnej kobiety,
która uparcie dąży do celu;) Dziękuję.