Sz.P.
Jak to jest w czasie trudnych spektakli, kiedy aktor musi pokazywać na scenie ekstremalne stany - krzyczy, jest wściekły, płacze, smarka...wiadomo, ze w prawdziwym życiu po takich emocjach trudno dojść do siebie i się uspokoić, że jakiś ślad to w człowieku zostawia. Czy w czasie spektaklu nie wyniszcza to aktora? Czy to tylko takie zewnętrzne pokazanie a w środku spokój? Czy można potem spokojnie wsiąść do samochodu i żartować z rodziną, nie bać się, że taki stres wpłynie np na serce? Pytanie dyletanckie i prymitywne, ktoś gdzieś kiedyś mówił, że w teatrze prawdziwe są tylko emocje widza, ale jak widzę, że ktoś się zrobił czerwony na twarzy, pulsują mu żyły w skroniach i lecą gile z nosa, trudno mi sobie wyobrazić, że organizm nie odbiera tego jak rzeczywiste emocje.