"Bez tajemnic", czyli Polacy u terapeuty według HBO
"Bez tajemnic": na planie serialu
Po 94 dniach w wytwórni przy ul. Chełmskiej w Warszawie zakończyły się zdjęcia do "Bez tajemnic" z Jerzym Radziwiłowiczem w roli psychoterapeuty, który… sam potrzebuje pomocy. Pierwszy polski serial stacji HBO powstaje na bazie amerykańskiego formatu "In Treatment" z nagrodzonym Złotym Globem i Emmy Gabrielem Byrne’em. Premiera jesienią.
– Serial "Bez tajemnic" jest inteligentny, odważny obyczajowo i bardzo angażujący emocjonalnie – w ten sposób reklamuje produkcję Aleksander Kutela, prezes HBO Polska. – Widz znajdzie w nim bohaterów, z którymi będzie mógł się utożsamić. Serial pokazuje oblicza nas samych o których trudno nam mówić.
Główną postacią polskiej wersji bezkompromisowego serialu jest psychoterapeuta Andrzej Wolski (w tej roli Jerzy Radziwiłowicz), który regularnie odbywa spotkania z pięciorgiem swoich klientów. Jest uznanym specjalistą i ojcem rodziny. Jednak sam zmaga się z problemami w życiu osobistym i zawodowym. Pochłonięty przez dylematy swoich pacjentów, musi zmierzyć się z niewygodnymi prawdami o sobie samym. A kryzys w życiu osobistym wpływa na pracę zawodową.
– Bardzo zajmuje się tym, jak pomagać ludziom, którzy mu za to płacą – czyli pacjentom, i przejmuje się nimi. Trudniej znaleźć mu porozumienie z własnymi dziećmi – opowiada o bohaterze Jerzy Radziwiłowicz. – Przeżywa kryzys zawodowy. Wiary w sens tego zawodu.
Twórcy zapewniają, że najmocniejszą stroną serialu jest znakomity scenariusz i obsada. Obok Radziwiłowicza w "Bez tajemnic" zobaczymy bowiem Krystynę Jandę (z którą spotkał się na planie już wielokrotnie od "Człowieka z marmuru" Andrzeja Wajdy), Małgorzatę Belę, Łukasza Simlata, Marcina Dorocińskiego, Ilonę Ostrowską, Annę Radwan i debiutującą w tak dużej roli Aleksandrę Kusio.
– U nas to może nawiązać do tradycji Teatru Telewizji – twierdzi reżyser Jacek Borcuch. – Cała formalna strona jest oparta na dialogu, na rozmowie. Nic więcej się nie dzieje. Nikt nie ucieka, nikt nikogo nie goni – po prostu wszystko jest w rozmowie. Jest to niebywale wciągające. Wątki zaczynają się pleść w ten sposób, że nie się można doczekać kolejnego dnia. Miałem tak, kiedy oglądałem oryginalną wersję. Od tego zaczęła się moja przygoda.
Scenariusz i konstrukcje postaci chwali również Małgorzata Bela, modelka i aktorka znana z głównej roli w filmie "Ono" Małgorzaty Szumowskiej, a w "Bez tajemnic" wcielająca się w postać trzydziestoletniej lekarki Weroniki, będącej pacjentką Andrzeja od roku. – Kiedy zaczynamy śledzić jej losy, jest oto na kanapie, zakochana w terapeucie po uszy. I próbuje go sprowokować, uwieść… – opowiada o bohaterce Bela, zdradzając fabułę pierwszego odcinka.
Należy dodać, że "Bez tajemnic" reżyserują dla HBO dwie nadzieje polskiego kina: wspominany już Jacek Borcuch, a także Anna Kazejak. Twórca znakomicie przyjętego "Wszystko, co kocham" i "Tulipanów" zrealizował wcześniej dla telewizji "Mrok" oraz kilka odcinków seriali "Magda M." czy "Samo życie". Natomiast Kazejak, która zadebiutowała jedną z etiud "Ody do radości", od tego czasu nakręciła chociażby "Skrzydlate świnie" i "Apetyt na miłość".
Jesteście zainteresowani nowym serialem? "Bez tajemnic" zadebiutuje na antenie stacji HBO już jesienią. Wcześniej w naszym serwisie pojawi się obszerny materiał z planu serialu.
Autor: PMTG
Źródła: Onet.pl, HBO
___________________________________________________________________________________________
Nie mam czasu być nienormalna
Poniedziałek, 28 lutego
Krystyna Janda zdradza, jaką jest babcią, czego nie lubi, a za co kocha telewizję.
Scena to jej drugi dom, tu czuje się najlepiej
/AKPA
Jak to się dzieje, że tak wspaniała aktorka zamienia się w inspicjenta, specjalistę od remontu, magazyniera - dyrektora teatru? I doskonale się w tym sprawdza?
- Bez przesady z tą wspaniałością, jeśli chodzi np. o funkcję magazyniera (śmiech). Nie mam do wielu rzeczy talentu, ale znam i lubię teatr. Zmieniły się czasy, Polska i możliwości. Robię więc to, co jest mi najbliższe i co daje mi wolność artystyczną, za którą zawsze tęskniłam.
- Teatr to dla mnie naturalne zajęcie. Nie lubię prowadzić teatru, ale lubię teatr. Nigdy nie byłam aktorką, która tylko grała. Od zawsze, od początku mojej drogi zawodowej interesowały mnie kulisy, to jak działa instytucja - całość przedsięwzięcia.
Reklama
Wkrótce premiera "Rosyjskich konfitur". To pani jubileuszowa, 50. rola w Teatrze Telewizji.
- Podobno - ktoś mi to mówił (śmiech). To miłe. Poza tym ten spektakl to zarazem moja 12. czy 13. reżyseria dla Teatru TV. Uwielbiam telewizję, bo to medium daje nieprawdopodobne możliwości kreacyjne, inscenizacyjne i plastyczne. Można tu robić rzeczy absolutnie niemożliwe do zrealizowania w filmie czy klasycznym teatrze.
- Cieszę się, że telewidzowie zobaczą wreszcie "Rosyjskie konfitury". To jedna z moich ulubionych prac telewizyjnych, choć zrealizowana we wnętrzach naturalnych, nie w studio, jak wiele innych spektakli w mojej reżyserii. Bez używania tego całego arsenału telewizyjnych możliwości cyfrowych. Tu jest opowieść realistyczna.
- Grającym w "Konfiturach..." aktorom udało się stworzyć kilka wybitnych ról. Wszyscy grają świetnie, Agnieszka Mandat, debiutująca Weronika Nockowska, Agnieszka Krukówna, Czarek Kosiński, Rafał Mohr, a przede wszystkim Ignacy Gogolewski. Tak się czasem dzieje, że idea, tekst łączą ludzi i powstaje coś wyjątkowego.
- Zdjęcia są autorstwa Dariusza Kuca, a scenografem był Maciej Putowski. Realizowaliśmy ten spektakl w Almie, dawnej, drewnianej willi Iwaszkiewiczów w Podkowie Leśnej. Całość wygląda naprawdę zjawiskowo. To ważne, bo dom i jego wnętrza pełnią w tej sztuce bardzo ważną rolę. Dom jest swoistym bohaterem tej opowieści. Niszczeje, degraduje się jak ta dawna Rosja i przekształca się w coś, co nie wiadomo jeszcze, czym będzie, ale już słychać "dudnienie nowego spod ziemi". Galeria typów, charakterów, nawiązania do sztuk Czechowa i tradycji teatralnej. Świetne kostiumy stworzyła Magda Biedrzycka.
- Zdjęcia trwały 7 dni, w nadzwyczajnej atmosferze. Tekst Ludmiły Ulickiej jest znakomity, daje wspaniałe możliwości. Śmiechom, zabawom i przyjemnościom z pracy nad nim nie było końca. Powstało coś, co nie zdarza się często.
Mówi pani o scenografii, zdjęciach, kostiumach. Przemawia przez panią doświadczenie plastyka?
- Tak. Przyznaję, mam ukształtowany gust i spojrzenie dotyczące stylistyki, kadru czy koloru. Dlatego zawsze staram się pracować z ludźmi, którzy widzą podobnie do mnie.
Zdarza się jeszcze pani malować?
- Niestety, nie. Mój dzień musiałby być dwa razy dłuższy, bo teraz - jak to się obrazowo, acz brzydko mówi - robię bokami. A wracając do Teatru Telewizji, strasznie dotyka mnie jego marginalizacja. Nie rozumiem tego.
Jednak przez cztery kolejne poniedziałki marca teatromanów czeka prawdziwa uczta. Zobaczą spektakle, w których pani grała lub grała i reżyserowała je zarazem.
- Tak, przygotowano podobno taki "mój miesiąc". Mają to być wspomniane już "Rosyjskie konfitury", "Zazdrość", "Klub kawalerów" i "Wizyta starszej pani".
Pani Teatr Polonia tętni życiem - jesteście świeżo po premierze monodramu "Dobry Wieczór Państwu" autorstwa Krzysztofa Materny.
- Jeśli mówimy o telewizji, to ten spektakl jest świetnym przyczynkiem do dyskusji. Opowiada głównie o show-biznesie, ale telewizji, historii telewizji i mechanizmów tam rządzących jest w nim wiele, a po spektaklu zostaje gorzka świadomość rzeczywistości, w jakiej jesteśmy.
- Co do teatru Polonia, w tej chwili z Ignacym Gogolewskim i Jerzym Stuhrem próbujemy "32 omdlenia" Czechowa, wkrótce rozpoczną się próby do kolejnego nowego przedsięwzięcia, "Po co są matki", w której zagra Joanna Żółkowska i Paulina Holtz. Natomiast w OCH-Teatrze trwają prace nad naszą tegoroczną superprodukcją - "The Rocky Horror Show".
Reklama
W OCH-Teatrze szefem jest pani córka, Maria Seweryn. Czy synowie, Adam i Jędrzej, także idą w ślady rodziców?
- Synowie są jeszcze bardzo młodzi. Jeden studiuje na wydziale operatorskim, drugi wybrał kierunek niezwiązany z filmem. Staram się nie zdradzać ich spraw osobistych, bo nie lubią, kiedy publicznie mówię na ich temat.
W naszym show biznesie można spotkać wątpliwej wielkości gwiazdy o bezpodstawnie nadętym ego. Jak to możliwe, że pani, artystka takiego formatu, jest tak bardzo normalna?
- Chyba po prostu nie mam czasu być nienormalna (śmiech). Gdybym nie wiedziała, co mam robić, była niedowartościowana, bezskutecznie czekała na propozycje - to może w mojej głowie powstałby obraz wyrazistej "kreacji osobistej".
- Te wszystkie pozy, których jesteśmy mimowolnymi świadkami, powstają z braku prostoty i sukcesu osiągniętego zwykłym talentem i pracą. A może fałszywymi pojęciami o marketingu? A może nie fałszywymi? Bo te parady, pawie ogony, ekscesy działają.
Kiedy ma pani czas wolny, to w jaki sposób ładuje pani akumulatory?
- Czytam, robię sobie drobne przyjemności. Co roku jeżdżę na narty. Mam dużą rodzinę: dzieci, mamę, wnuki i codzienne życie zajmuje mnie bardzo.
A jaką jest pani babcią?
- Okropną, bo nie mam czasu po prostu. Tyle tylko, że jestem w stałym kontakcie i kocham ich wszystkich, co chyba czują. W tym roku jadę z czwórką dzieci na narty, żeby sobie odpocząć.
Ruszyły zdjęcia do serialu "Bez tajemnic", w którym gra pani jedną z głównych ról. Dlaczego zdecydowała się pani na udział w tym projekcie?
- To serial o inteligentach, a o inteligentach w telewizji już nic w ogóle nie ma. To naprawdę ciekawe przedsięwzięcie i duże wyzwanie aktorskie. Gram terapeutkę i właściwie nie wstaję z krzesła. Wymagane jest granie niuansami, takie, jakie my aktorzy lubimy.
- Nie bez znaczenia dla mnie było także to, że Jurek Radziwiłowicz przyjął rolę główną. A co z rolą Marii Curie-Skłodowskiej w filmie reżyserii Marty Meszaros? - Dopracowujemy scenariusz. Pomysł ma wiele lat. Po ostatnich zmianach ma być to film o jej ostatniej podróży do Polski. Skłodowska jest umierająca i ma pełną świadomość, że rad to nie tylko wielkie odkrycie, ale i ogromne niebezpieczeństwo. Jednak nie ma odwagi tego przyznać publicznie. O tym dylemacie moralnym warto zrobić film. Tak mi się wydaje.
Jaką literaturę pani lubi?
- (śmiech) Nasze oba teatry nie mają kierownika literackiego, to ja czytam wszystko, z czego można zrobić teatr. Czytam stosy sztuk, które nadsyłają nieliczni wspaniali dramaturdzy i liczni grafomani. 50 tekstów zabieram ze sobą na narty. Nauczyłam się rozpoznawać, co może być interesujące i słuchać reżyserów, gdy opowiadają o pomysłach. Ale lektura jest podstawą. Czytam więc, czytam, czytam teksty do teatru.
Joanna Bogiel-Jażdżyk
Tele Tydzień 9/2011
__________________________________________________________________________________________
Janda rozmawia z Czechowem
Jan Bończa-Szabłowski 03-03-2011
Nie wyobrażam sobie świata bez Antoniego Czechowa i jego sztuk – mówi Krystyna Janda. – On pozwala zrozumieć człowieka i naturę ludzką od strony najpiękniejszej. Niedosłownej, niedopowiedzianej, ulotnej i skomplikowanej. Z całym pięknem i brzydotą, słabością, która zachwyca, ale staje się także sensem życia
Nie jest tajemnicą, że aktorka ta darzy twórczość Czechowa szczególnym sentymentem. Zadebiutowała jako Masza w słynnej telewizyjnej inscenizacji „Trzech sióstr" w reż. Aleksandra Bardiniego, potem dwukrotnie wystąpiła w „Mewie" – najpierw jako Nina Zarieczna na deskach Ateneum, później jako Irena Arkadina w Teatrze Studio. Niedawno w swoim Teatrze Polonia wyreżyserowała „Trzy siostry", a w Teatrze Telewizji zagrała Raniewską w „Wiśniowym sadzie".
„Rosyjskie konfitury", które zrealizowała dla Teatru Telewizji i gdzie sama zagrała jedną z głównych ról, to współczesny dialog właśnie z „Wiśniowym sadem". Podjęła go Ludmiła Ulicka. Genetyk wykształcenia, zmuszona do rezygnacji z kariery naukowej, ujawniła talent literacki i stała się dziś jedną z najbardziej cenionych rosyjskich pisarek.
W „Rosyjskich konfiturach" w przewrotny sposób wskrzesza czechowowskich bohaterów i umieszcza ich w naszych czasach. Choć liryzm autora „Trzech sióstr" i pogodna ironia zastąpione są tu groteską, to jednak Ulicka na zawiłości losu prezentowanych bohaterów patrzy z wyrozumiałością i humorem.
Na scenie pojawia się posiadłość, w której kiedyś mógł kwitnąć sad wiśniowy. Jednak majątek już dawno został podzielony na działki letniskowe. Akcja rozgrywa się współcześnie, ale właściciele zniszczonych domków, jak u Czechowa, nie umieją żyć dniem dzisiejszym. Według Ulickiej „cały czas trwamy w poszukiwaniach czegoś utraconego: utraconego czasu, utraconych ludzkich relacji, nadziei, iluzji. Świat staje się coraz brutalniejszy i traci chyba wartości moralne".
Główna bohaterka sztuki, podobnie jak Raniewska, zadaje sobie pytanie, jak żyć w dzisiejszym świecie, pozostając wiernym sobie. Jak nie utracić istoty człowieczeństwa.
Do tego barwnego i pełnego humoru świata udało się Krystynie Jandzie zaprosić obsadę, o jakiej marzyła: Ignacego Gogolewskiego, Agnieszkę Krukównę, Sonię Bohosiewicz, Agnieszkę Mandat, Marię Seweryn i Rafała Mohra. Dla samej reżyserki rola w „Rosyjskich konfiturach" jest 50. zagraną w Teatrze Telewizji.
Rosyjskie konfitury | 22.05 | tvp 1 | PONIEDZIAŁEK
Rzeczpospolita
__________________________________________________________________________________________
Finałowa Dziesiątka Plebiscytu Kobieta Dekady wybrana!
Kapituła w składzie: Agnieszka Bilińska (Vital Voices Chapter Europe), Lisa L. Helling (Radca Ambasady Amerykańskiej), Edyta Jungowska (aktorka), Olga Kozierowska (autorka audycji Sukces Pisany Szminką), Monika Lech (Dyrektor Pionu Wortali Tematycznych Onet.pl), Martyna Wojciechowska (podróżniczka, dziennikarka) zdecydowała w poniedziałek o wyborze 10 kandydatek do tytułu Kobieta Dekady Onet.pl. Kapituła wybierała spośród zgłoszeń internautów, które można było przysyłać do Onet.pl do 25 lutego.
Ostatecznie kandydatkami do tytułu Kobieta Dekady są:
Siostra Małgorzata Chmielewska
Siostra jest przełożoną Wspólnoty "Chleb Życia". Pracowała jako katechetka z niewidomymi dziećmi w Laskach i w duszpasterstwie niewidomych u ks. Stanisława Hoinki na ul. Piwnej w Warszawie. Organizowała także pomoc dla kobiet z więzienia przy ul. Rakowieckiej w Warszawie. Obecnie prowadzi domy dla bezdomnych, chorych, samotnych matek oraz noclegownie dla kobiet i mężczyzn. Internauta zgłaszający Siostrę Małgorzatę Chmielewską do tytułu Kobiety Dekady napisał, że uzasadnieniem jej zgłoszenia jest: jej działalność, jej postawa i jej odwaga. Więcej o Siostrze Małgorzacie na jej blogu.
Dorota Drozdowska-Szymborska
Anna Dymna
Elżbieta Gurska
Krystyna Janda
Aktorka filmowa i teatralna, prozaik i felietonistka, piosenkarka; dyrektor teatru. W 2005 roku podjęła– jako jedna z pierwszych – wyzwanie stworzenia własnego, prywatnego teatru w Warszawie, Teatru Polonia. Jest również fundatorką i Prezesem Zarządu Fundacji Krystyny Jandy na Rzecz Kultury. 16 stycznia 2010 roku Fundacja Krystyny Jandy na Rzecz Kultury świętowała otwarcie nowej sceny nazwanej Och-teatr, mieszczącej się w Warszawie przy ulicy Grójeckiej w sali dawnego kina "Ochota".
Osoba zgłaszająca Panią Krystynę Jandę napisała, że "zaczepia emocjonalnie" w każdej ze swych ról - "jako Aktorka... jako Człowiek...".
Emilia Kotowska-Wilgosz
Irena Koźmińska
Henryka Krzywonos
Maria Siemionow
Magdalena Środa
http://wiadomosci.onet.pl/raporty/kobieta-dekady/finalowa-dziesiatka-plebiscytu-kobieta-dekady-wybr,1,4198773,wiadomosc.html
__________________________________________________________________________________________
Materiał o Pani Irenie Kwiatkowskiej z wykorzystaniem fragmentu z Pani Dziennika:
http://www.plejada.pl/2,44802,news,1,1,zmarla-irena-kwiatkowska,artykul.html
__________________________________________________________________________________________
I znów chwila zatrzymania w codziennym pędzie, bo odszedł Ktoś, o kim na co dzień się nie myślało, a ja przynajmniej miałam jakieś dziwne przekonanie, że Jej istnienie to jest constans. Pani Irena dla mnie była od zawsze. I jakoś irracjonalnie wydawało mi się, jak w przypadku kilku innych osób, których już wśród nas nie ma, że tak już zostanie, że będzie.
No i będzie. Ale inaczej.
Serdeczności Pani Krystyno i ponownie do zobaczenia w Poznaniu,
Natalia