Trochę przeróżnych fotograficznych prezentów:
i prasowych:
Thriller, jaki zdarzy się w garderobie Dody
Jacek Cieślak 01-02-2011
„Dobry wieczór państwu” Krzysztofa Materny to rzecz o sztuce konferansjerów. I zapowiedź strasznej przyszłości
Krzysztof Materna przygotował satyrę na medialną papkę i tych, którzy nie zdają sobie sprawy z idiotyzmów serwowanych przez telewizję. Gdyby ich zapytać, jak ma na imię osoba kierująca Polonią, a nawet podpowiedzieć nazwisko – wpiszą je w Google i powiedzą, że wyskoczył im czeski skoczek narciarski Jakub Janda.
Spektakl jest oparty na formie teatru w teatrze. Idealnie ilustruje medialną grę pozorów. W każdej chwili trzeba być przygotowanym na pułapki iluzji.
Publiczność oczekuje na monodram, ale w zmieniających się nagle okolicznościach staje się świadkiem przygotowań konferansjera-omnibusa do koncertu Dody. I jego zwierzeń. A także dialogu z towarzyszącą mu Asystentką (Olga Bołądź). Dziewczyna nie rozstaje się z komputerem: uosabia i inteligencję Wikipedii, szybkość Internetu i urodę „Tańca z gwiazdami”.
Zabójczą bronią autora, reżysera i głównego wykonawcy nowego spektaklu Teatru Polonia jest autentyzm anegdot wplecionych do scenariusza. Materna cofa się do gierkowskiej dekady. Zagląda za kulisy dzisiejszych imprez, które walczą o oglądalność i... biją rekordy głupoty. Jednym ruchem reflektorów przenosi nas do Opery Leśnej i parodiuje niedorzeczne zapowiedzi oraz piosenki. Uruchamiając mikroport i zmieniając timbre – oprowadza po studiach telewizyjnych, gdzie żywą rozmowę i inteligencję wyparły nonsensy czytane z teletrompterów lub suflowane przez słuchawki.
Posługując się monologiem i dialogiem, ironizuje na temat talk show, m.in. Kuby Wojewódzkiego, w których śmiech i brawa bywają na rozkaz.
Odsłania tajemnice kontraktów reklamowych czy obecności celebrytów na przyjęciach lub na teatralnej scenie.
To jednak tylko wierzchołek góry lodowej: satyryk pokazuje bowiem znacznie szersze zjawisko – falę głupoty zalewającą całe nasze życie publiczne.
Na tym tle swoją magię odsłania teatr. Ze znanych scenicznych czy dramaturgicznych chwytów rodzi się zaskakujący finał. Śmiech zamiera na ustach. Materna, kpiąc również z siebie samego, konfrontuje widzów z tajemnicą przyszłości. Taką, której istnienia nawet nie podejrzewamy. Nikt już nie powie: „Dobry wieczór państwu”. Czekają nas same straszne wieczory.
Rzeczpospolita
__________________________________________________________________________________________
Madame Curie miała ważne romanse
Tadeusz Sobolewski
2011-02-06, ostatnia aktualizacja 2011-02-03 16:21
Święta żona, święta matka, a Einstein powiedział, że tyle erotyzmu nie widział w oczach żadnej innej kobiety. Rozmowa z Martą Mészáros, węgierską reżyserką
"Musisz w tę rolę włożyć serce - powiedziałam Krystynie. Ale ona inaczej grać nie umie. Wie, co to samotność, żyje z tym, ale nie płacze. Tęsknoty, tragedie nosi w sobie". Marta Meszaros o Krzystynie Jandzie
O projekcie filmu o Marii Skłodowskiej-Curie rozmawialiśmy już kilka lat temu. Miała ją grać Isabelle Huppert. Teraz zbliża się realizacja - z Krystyną Jandą w głównej roli.
- Huppert bardzo chciała grać Skłodowską. Były też rozmowy z Charlotte Rampling. Ale ja wolę Jandę. To musi być Polka. Dla świata wciąż nie jest to oczywiste. Nie zapomnę, jak francuska dziennikarka zdumiała się, kiedy jej powiedziałam, że "madame Curie" była Polką.
To miał być film o tym, jak Skłodowska-Curie, dwukrotna noblistka, już wtedy chora z powodu napromieniowania izotopami, jedzie ostatni raz do Polski i spotyka swoją pierwszą miłość, Kazimierza Żórawskiego. Kiedyś jego rodzice nie zgodzili się na ślub z ubogą guwernantką. Ten pomysł pachniał melodramatem, nostalgią za niespełnioną miłością.
- Żadna nostalgia. To była miłość spełniona, mocna, seksualna, tylko nie mogło dojść do ślubu. Późniejsze związki Skłodowskiej - z Piotrem Curie, a po jego śmierci z fizykiem Paulem Langevin, co opinia francuska uznała za skandal - to też były prawdziwe miłości. Ale tamta, z Kazimierzem, była pierwsza, wiązała się z marzeniem, żeby coś zdziałać w życiu. I wydała owoce.
Oboje zaszli daleko.
- Maria przez całe życie nosiła w sobie obrazę z powodu tamtego zerwania. Ale to, co nas poniża, czasem dodaje sił. Z nią też tak było. Pokazała światu, kim jest. Dla niego to rozstanie również musiało być motorem rozwoju, bo nie ożenił się z kobietą, którą chciała matka, tylko z inną, pianistką. Został wybitnym matematykiem. A Maria - wiadomo. Wyjechała, żeby zdawać na Sorbonę, jako pierwsza w historii kobieta studentka fizyki i chemii. Wtedy jeszcze nie myślała, że zostanie we Francji na zawsze. Poznała Piotra Curie, kolegę naukowca, i długo wahała się, czy ma za niego wyjść, bo to odcinałoby jej powrót do ojczyzny. A ona bardzo cierpiała, że musi zostawić kraj. Stale tu, choćby na krótko, przyjeżdżała. Ale wzięła ślub z Piotrem, pracowała z nim naukowo i została we Francji.
Robi więc pani film nie o żalu za utraconym, tylko o tym, że odrzucenie hartuje, wzmaga ambicję?
- Jest jeszcze inny ciekawy motyw - związany z promieniotwórczością. W jej Instytucie Radowym umierają ludzie, którzy pracowali z gołymi rękami przy materiałach promieniotwórczych, nie wiedząc, że to jest szkodliwe.
Maria ma białaczkę. Jej córka Irena również na to umrze. Ale ona nie chce tego uznać. Dopiero Kazimierz radzi jej (podobnie jak Einstein), żeby ogłosiła przed światem szkodliwość tej pracy. I ona w końcu to robi, zmienia zasady pracy w instytucie. Sama już wie, że umiera, ale ciągle jest mocna. Czy to nie fascynujące pokazać taką genialną kobietę, która wyrwała naturze tajemnicę, odkryła coś, co zmieniło świat, energię atomową?
Zawsze robiłam filmy o mocnych kobietach. Przecież ona miała tragiczne życie. Nie lubiła Francji i Francuzi jej nie lubili, zwłaszcza gdy dostała drugiego Nobla w 1911. Skandal wokół niej porównywany jest ze sprawą Dreyfusa. Kiedy miała romans z żonatym Paulem Langevin, mówiono we Francji: Żydówka, ateistka, niemoralna.
Zawsze w moich filmach są kobiety, które szukają samych siebie i prawdy. To może być prawda o dziecku, prawda o rewolucji, prawda naukowa. U geniusza, jakim była Maria, te wszystkie cechy są wzmocnione. I do tego potrzebna mi jest Krystyna Janda, z jej energią, jej dążeniem do prawdy. Powinna grać Marię, bo ma mądre oczy - Skłodowska takie miała. Na zdjęciu są bardzo podobne. Musisz w tę rolę włożyć serce - powiedziałam. Ale ona inaczej grać chyba nie umie. Jest pełna pozytywnej energii. Wie, co to samotność, żyje z tym, ale nie płacze. Te tęsknoty, tragedie nosi w sobie. Bardzo ją polubiłam. Powiedziała mi, że się cieszy, że rozmawiamy o sztuce tak po ludzku, wesoło, bez zadęcia.
Znałyście się wcześniej?
- I tak, i nie. Miała kiedyś grać w moim filmie razem z Nowickim, ale nie doszło ani do grania, ani do przyjaźni. Janek nie dopuścił, on boi się takich kobiet. Ale teraz jestem już wolna.
Pisze pani scenariusz z Evą Pataky, z którą pracowała pani już przy "Dzienniku dla moich dzieci". Materiałów o Skłodowskiej-Curie musi być mnóstwo.
- Tak, i po francusku, i po polsku. Był pan kiedyś w jej muzeum w Warszawie, na Starówce, gdzie Skłodowska mieszkała w dzieciństwie?
Nie, nigdy.
- Wiem. O niej istnieje taka nudna, romantyczna legenda. W amerykańskim filmie "Madame Curie" Mervyna LeRoya z lat 40. Greer Garson gra kobietę pełną poświęcenia dla męża, prawie świętą. Córka Ewa w swojej biografii tak ją przedstawiła: jako świętą matkę. A to kompletna nieprawda. Ona miała romanse, które były dla niej ważne. Einstein powiedział, że tyle erotyzmu nie widział nigdy w oczach kobiety. Françoise Giroud napisała świetną książkę o jej życiu, pracy, o jej kochankach i jej miłości do Polski. To ona zasugerowała prezydentowi Mitterrandowi, żeby przenieść jej prochy do Panteonu. Jako jedynej kobiety.
To będzie polski film?
- Przynajmniej w 80 proc. Michał Kwieciński go wyprodukuje. Jest węgierski producent, który chętnie by w to wszedł, ale się boi. Ma kilka nieukończonych filmów, a państwo wstrzymało u nas wszelkie subwencje. Zatrzymano filmy będące w realizacji. U nas teraz praktycznie nie ma kinematografii. Nie działa Instytut Sztuki Filmowej! Fidesz, który zdobył w wyborach 52 proc. głosów, chce zmienić ustrój. Wszystko zaczynamy od nowa. Zamiast ministrów jest coś w rodzaju komisarzy. W rządzie kultura jest razem ze zdrowiem, tak że środowiska twórcze nie mają z kim rozmawiać. Poszliśmy do władz z petycją od Stowarzyszenia Filmowców. Komisja rządowa przegłosowała, żeby wygospodarować pieniądze na skończenie filmów - pozostawienie tego tak, jak jest, byłoby przecież finansową stratą. Ale premier Orbán skreślił to, co oni uchwalili. Filmowców traktuje się jak kryminalistów. Ludzie Orbána w ramach walki z korupcją głoszą, że robiąc filmy, zrobiliśmy malwersacje na 7 miliardów forintów.
Więcej: http://wyborcza.pl/1,75480,9036808,Madame_Curie_miala_wazne_romanse.html?as=2&startsz=x
__________________________________________________________________________________________
Żydowicz, Janda, Kondrat w Top Brief Ranking 50
2 lutego 2011
Prezes Fundacji Tumult i dyrektor Międzynarodowego Festiwalu Sztuki Autorów Zdjęć Filmowych Plus Camerimage, został uznany za jedną z najbardziej kreatywnych osób w polskim biznesie. Miesięcznik "Brief" w styczniowym numerze opublikował subiektywny ranking 50 najbardziej kreatywnych postaci w polskim biznesie. W tym gronie znaleźli się także, m.in.: prezesi Platige Image, Krystyna Janda, Marek Kondrat.
Znalazły się w nim osoby prowadzące działalność na różną skalę i w różnorodnych obszarach rynku. Część z nich funkcjonuje na nim od początku wolnej gospodarki, inni zaczęli działalność w momencie, gdy konkurencyjność rynku była już dużo większa. To, co łączy wszystkich wyróżnionych w rankingu TOP BRIEF Ranking 50, to kreatywne podejście do biznesu.
Poza Markiem Żydowiczem, wśród wyróżnionych znaleźli się między innymi: Jarek Sawko i Piotr Sikora (założyciele i prezesi Platige Image), Jerzy Owsiak (twórca i prezes zarządu Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy), Irena Eris (założycielka i członek zarządu Laboratorium Kosmetycznego dr Irena Eris), Wojciech Kruk (właściciel firmy
jubilerskiej W. Kruk), Krystyna Janda (aktorka, reżyserka, dyrektor teatru, fundatorka Fundacji Krystyny Jandy na Rzecz Kultury), Marek Kondrat (aktor, reżyser, twórca sieci sklepów Winarium), Ryszard Florek (założyciel i prezes Fakro) czy Kayah (wokalistka, muzyk, współwłaścicielka Kayah Production & Publishing). Zapraszamy do zapoznania się z całym rankingiem w magazynie marketingu i sprzedaży Brief, nr (135)/2011, ss. 22-31.
Stopklatka
___________________________________________________________________________________________
Raport z badania: Widownia kinowa w 2010r.
2 lutego 2011
Firma Research & Development Solutions przeprowadziła badanie opisujące polskich kinomanów. Badanie zostało przeprowadzone na 1000-osobowej próbie internautów w wieku 15+. Dane w grudniu 2010r. zebrał Interaktywny Instytut Badań Rynkowych IIBR.
"Chcemy stać się ekspertami w dziedzinie badań rynku kinematograficznego - mówi Marcin Jarnicki dyrektor zarządzający Research & Development Solutions - w 2010r. zrealizowaliśmy cykl badań dla producentów i dystrybutorów współfinansowany przez Polski Instytut Sztuki Filmowej. Były to badania jakościowe i małe badania ilościowe. Zdecydowaliśmy się teraz na duże badanie ilościowe, by potwierdzić informacje
uzyskane z poprzednich projektów. Producenci i dystrybutorzy filmowi nie mają rzetelnych danych opisujących polski rynek. Opierają się głównie na intuicji oraz na obserwacjach dużego, ale specyficznego rynku warszawskiego. Wiemy, że niewielka frekwencja w kinach to problem w prowadzeniu reprezentatywnych badań polskich kinomanów. Niespełna 40% Polaków chodzi do kina przynajmniej raz w roku. Dlatego dobrym rozwiązaniem są badania internetowe. Internauci i kinomani to niemal te same osoby".
Wybrane wyniki badania:
# 67% polskich internautów było ub. roku przynajmniej raz w kinie, w tym 27% poszło do kina przynajmniej 6 razy.
# Wizyta w kinie to wydatek przeciętnie 61 zł. Najwięcej, średnio 100 zł, wydajemy w trakcie wizyt rodzinnych w multipleksach (bilety, napoje, jedzenie).
# 1/3 osób zobaczyła film po zetknięciu się z jego promocją, a co dziesiąty widz zdecydował się na konkretny film dopiero na miejscu, w kinie
# W różnych grupach demograficznych są odmienne wzorce poszukiwania informacji o filmach. Strony internetowe kin są bardzo popularne wśród mieszkańców wsi, a portale
tematyczne wśród mieszkańców największych miast. Kinomani w wieku powyżej 41 lat często czytają recenzje w prasie szukając informacji o konkretnym tytule.
# Zapytaliśmy badanych o ich ulubionych aktorów oraz reżyserów. Z polskich aktorek bezkonkurencyjną okazała się Krystyna Janda, którą wskazało 9% respondentów. Kolejne pozycje w rankingu uzyskały Małgorzata Socha oraz Marta Żmuda - Trzebiatowska. Spośród polskich aktorów największą popularnością cieszy się Cezary Pazura - wybrało go 10%. Kolejne miejsca zajęli Paweł Małaszyński, Marek Kondrat i Borys Szyc. Spośród polskich reżyserów najwięcej osób wskazało Andrzeja Wajdę (23%). Dalsze miejsca zajęli Roman Polański i Juliusz Machulski.
"Rynek kinematograficzny jest bardzo słabo zmierzony - mówi Marcin Jarnicki. Z tego powodu narosło dużo mitów związanych z chodzeniem Polaków do kina. Przede wszystkim nie jest prawdą, że do kina chodzą głównie mieszkańcy największych miast, szczególnie Warszawy. Z naszych badań wynika, że relatywnie duża grupa kinomanów to mieszkańcy wsi. Nie jest również prawdą, że to nastolatkowe stanowią największą grupę widzów. Oczywiście kino jest miejscem do którego chodzą głównie młodzi ludzie, ale gro widowni kinowej to 20 i 30-latkowie. Nie wiem dlaczego przyjmuje się, że to kobiety
częściej zasiadają przed dużym ekranem. Oczywiście nasze badania potwierdzają, że kobiet w kinie jest więcej niż mężczyzn, ale są konkretne tytuły, których widownia to przede wszystkim mężczyźni i nie chodzi tu o filmy typu 'strzelanki'. Należy wspomnieć również o cenie biletów, która stanowi jedną z barier rozwoju rynku. Z naszych badań wynika, że już od 18 zł za bilet rozpoczyna się proces rozstrzygania, czy opłaci się pójść na ten film, a dla większości widzów barierą nie do przejścia jest 26 zł".
Pełen raport: http://dat.stopklatka.pl/www/doc/widownia_kinowa_2010.pdf
__________________________________________________________________________________________
Kolejne gratulacje Pani Krystyno
I jeszcze dodam, że o pełną widownię na spektaklach w Auli Artis nie musi się Pani martwić, po informacji, iż przybywacie, ja jedna mam już dłuuugą listę społeczną chętnych, a na karku odpowiedzialność za zdobycie odpowiedniej liczby biletów
Obejrzałam sobie po raz kolejny "Wróżby kumaka". Bardzo lubię ten film. I za każdym razem na coś nowego zwracam uwagę. Zawsze mnie zastanawia skąd mi się bierze to wynajdywanie szczegółów, np. zdjęcia stojącego na półce meblościanki w mieszkaniu Aleksandry. Kiedyś zdziwiłam tym bardzo moich "współoglądaczy". To jeden z moich ulubionych kadrów z Pestki
Miłego dnia,
Natalia