Dobry wieczór, bądź dzień dobry!
Pani Krystyno, przeogromnie dziękuję, za "Białą bluzkę" 13 lipca! Przejechałam dla niej i dla Pani pół Polski, jednak to najlepsza rzecz jaka przytrafiła się w moim ubogim w szaleństwa życiu, dlatego nie żałuję! To dla mnie chwila zupełnie nie do zapomnienia. Płakałam, jak głupia, kiedy obok mnie śmiano się w głos, lecz w ogóle to nie miało żadnego znaczenia. Liczyła się tylko Elżbieta i Pani. Zdaję sobie sprawę z tego, iż słyszy to Pani bardzo często, ale muszę to powiedzieć - uwielbiam Panią...
Moi przyjaciele mówią, że mogłabym uczyć ich "historii Jandy", ja wówczas śmieję się, bo Pani historia tworzy się wciąż i nigdy się nie skończy. Kiedyś przyjaciel, ze szczerego serca, życzył mi, aby Pani egzaminowała mnie w PWST, co również wznieciło mój śmiech. Wzbudza Pani w ludziach przepiękne emocje. Ja natomiast na Pani widok truchleję i nie jestem w stanie poprawnie się wysłowić, kiedy po spektaklu wyszła Pani z Ochu, zaniemówiłam i nie byłam w stanie poprosić o podpisanie 'pazurów', z trudnością przyszło mi nawet wypowiedzenie imienia, o które Pani zapytała, a przed spektaklem, byłam tak roztargniona, ze zapomniałam włożyć baterii do aparatu, a tak bardzo marzyłam o zdjęciu z Panią, dobrze, że w końcu nie miałam odwagi wyciągnąć go z torebki, więc to rozumie się samo przez się.
Szczęścia i lat świetności, będę trzymała kciuki za teatry - Pani wierny pies Burek - Aleksandra.