Dobrych, szczęśliwych dni, dużo zdrowia i żeby przynajmniej raz dziennie miała Pani okazję do uśmiechu.
W prezencie anegdotka wyczytana w "Dziennikach 1911-1955" Jarosława Iwaszkiewicza:
"...Mama mi opowiedziała pyszną anegdotkę, jak w Lipowcu na śmierć ks. Lubowickiego mówił mowę doktor Cwiklicz i powiedział, że jak "Kochanowski Orszulki, tak my płaczemy księdza", a na drugi dzień rozeszła się po miasteczku wieść, że ksiądz zostawił sierotę Orszulkę i prosił żeby parafianie się nią opiekowali"..."