Witam Pani Krystyno,
obejrzałam w weekend "Przesłuchanie" po raz drugi w życiu. Naszła mnie refleksja dotycząca nie samego filmu, a tego, że oglądałam go, kiedy miałam kilka/kilkanaście lat. I zastanawiałam się, czy mama mogła pozwolić mi go oglądać...? Pamiętałam te wszystkie sceny i właściwie "odświeżyłam" go sobie jedynie. Zatem jak ogromne wrażenie musiał na mnie zrobić, jeśli pamiętałam prawie wszystko? Tylko kolejna refleksja, jaka mi się nasunęła... Obejrzałam, zapamiętałam, wiedziałam o co chodzi w tym filmie, bo mama opowiadała, jak wtedy było; i może nie wybrała odpowiedniego wieku na jego obejrzenie, ale to historia! To prawda, to ówczesna rzeczywistość i cieszę się, że go wtedy obejrzałam...
A dzisiejsza młodzież? A dzisiejsze programy, które emitowane są w TV, które pokazują krzywdę, ból, ale jak zupełnie inną? Dzieci, których nie da się upilnować, bo i tak pójdą do kina na film o jakimś psychopacie, bo i tak obejrzą, przeczytają z kolegami, czy w szkole... I zastanawiam się, dokąd to wszystko dąży... Mam 27 lat, sama jestem jeszcze młoda, ale przeraża mnie to, co się wokół dzieje. Cieszę się, że obejrzałam między innymi taki film w dzieciństwie, bo może teraz mam w głowie trochę inaczej poukładane, niż dzisiejsza młodzież, która, aż boję się myśleć, jaka będzie, gdy będą mieć po 27 lat. Jakie wartości będą dla nich ważne? Oczywiście nie generalizujmy, ale czasem jadę autobusem lub stoję na przystanku i boję się. Najnormalniej w świecie - boję się.
Pozdrawiam ciepło!
Manomento
http://www.manomento.blog.pl/