Dzień dobry! Czy dzień to nie wiem już prawie ciemno, a tu jeszcze 16 nie ma!!!! Więc Dobry wieczór! Obiecałam, że napiszę później o koncercie w Opolu. Długo jeszcze chodziłam nieswoja, tak mi było dobrze z tym co usłyszałam. Tak miło i ciepło, ale niestety to coś się wykańcza, wyczerpuje i trzeba szukać nowego tego czegoś. Ale mimo to koncert zapisał się bardzo milo w moim "środku". Bardzo milo! Od tego momentu piosenka "Jest fantastycznie" funkcjonuje jako dzwonek w moim telefonie. I prawie zawsze jak mi zadzwoni w miejscu publicznym ludzie się uśmiechają! Takie to miłe.
Byłam na "Rewersie" uczucia sprzeczne, z jednej strony śmieszny z drugiej straszny. Ja ja przez pryzmat tego co widziałam w opolu, oglądałam Panią na wielkim ekranie. Gra aktorska świetna!!! "Bardzo miły film i niewątpliwie udany, i Krysia jak zwykle dała popis wysokiej klasy" - jak jednogłośnie stwierdziły moje koleżanki. Ja też jestem niezachwycona i jednym i drugim.
A opowiem Pani pewną historię, która zdarzyła mi się pewnego razu. Jechałam z moim kolegą do Warszawy, z dostawą do sklepu, a że na drogach był ruch i tłoczno. Postanowiliśmy, że pojedziemy bocznymi uliczkami, będziemy podziwiać widoki, nie spieszyło nam się. I tak sobie jedziemy, jedziemy, jesteśmy około 100 km przed stolicą i nagle na drodze (tzn. pół na drodze, pół w rowie) leży człowiek, a obok niego rower. Zatrzymaliśmy się, był pijany i taki biedny, zmarznięty i jakoś wzbudził moją litość, że poprosiłam kolegę, żebyśmy go odwieźli do domu. Dokumenty jego wzięliśmy do środka, gdyż on był nieprzytomny, a jego i rower z tyłu na pakę. I tak sobie jechaliśmy nadal już w trójkę i rower. Jedziemy, jedziemy, jedziemy sobie tak te 100km i zatrzymujemy się w miejscu praznaczenia, czyli pod wielkim sklepem. Dopiero tutaj do nas doszło, że zapomnieliśmy o tym mężczyźnie, a wracaliśmy do domu dopiero za 3 dni, wiec nie mógł pójść z nami. Co robić, co robić??? Ja długo nie myśląc wzięłam rower i postawiłam obok ławki, a pijaka posadziliśmy na ławce i odjechaliśmy. Pijak nam nie dawał spokoju przez 3 dni, więc zamiast zwiedzać i podziwiać zastanawialiśmy się coś się stało z pijakiem. W drodze powrotnej zajechaliśmy do jego domu oddać dokumenty. Drzwi otworzyła kobieta, jego żona, narzeczona, przyjaciółka nie wiemy, ale powiedziała tak: "Proszę Państwa, on z Państwem już pił nie będzie odkąd zgubił dokumenty i sam na rowerze do Warszawy zajechał! Nie pije"!!!!!!!!! Jakie było nasze zdziwienie jak usłyszeliśmy, że pijak myśli, że sam do Warszawy zajechał, 100KM!!!!!Taka oto przygoda! Przynajmniej nie pije
Pani Krysiu miłego dnia! I uśmiechu, dużo uśmiechu! Pozdrawiam! M.