Teatr Polonia: Starość jest piękna
2009-09-02
Magdalena Talik
Krystyna Janda już kiedyś zapowiadała, że jej teatr będzie czynny przez całe wakacje i dotrzymała słowa. Podczas gdy w lipcu i sierpniu większość warszawskich scen zamykało podwoje dla publiczności, na scenie Teatru Polonia można było obejrzeć m.in. "Shirley Valentine" a na Placu Konstytucji manifę Esther Vilar "Starość jest piękna" w reżyserii Łukasza Kosa.
Pomysł z utrzymaniem przedstawień na afiszu przez całe wakacje jest świetny i, sądząc po sporej frekwencji, przemyślany. Choć to podobno sierpień jest najpopularniejszym, urlopowym miesiącem nie widać tego było ani w teatrze, ani na Placu Konstytucji, gdzie aktorzy kolejny już sezon grają spektakl "Starość jest piękna" Vilar.
Manifest pokolenia 60 + komplet widzów ogląda siedząc w kilku rzędach ławek w sercu miasta. Tuż obok z hukiem przetaczają się tramwaje, trąbią samochodowe klaksony, przechodzą tłumy ludzi. Nawet w tak hałaśliwym i ruchliwym miejscu Warszawy można się skoncentrować na sztuce. Pewnie dlatego, że otoczenie też gra tu swoją rolę. Przypadkowi gapie z zaskoczeniem obserwują, kiedy czwórka młodych aktorów wnosi na scenę kukły imitujące starych ludzi.
Od początku do końca wyreżyserowana akcja sprawia wrażenie artystycznego happeningu, którego tematem głównym jest starość i negacja powszechnie dominującego kultu młodości. Aktorka "po sześćdziesiątce" Barbara Zgorzalewicz-Fryźlewicz w swoim wstępnym monologu przekonuje, że starość to też radość i kpi ze społecznego zakłamania procesu starzenia się (Przy mnie młodzi nie mówią "stara" tylko "w zaawansowanym wieku"). Młodzi aktorzy wspierają jej głos, naśladują spowolnione ruchy "seniorów", biegając po placu z ogromnymi zdjęciami starych ludzi przekonują, że "oldies" są piękni ze swoimi zmarszczkami, przeżyciami, "oczami, które już wszystko widziały".
Wspominają o prawie do życia seksualnego starszych, które po cichu większość z nas uważa za perwersyjne. Tekst wydanej w 1980 roku książki Vilar jest wciąż aktualny, wydaje się wręcz, że swoją manifę autorka o argentyńskich korzeniach napisała na zamówienie spektaklu. "Starość jest piękna" to drugi po "Lamencie na placu Konstytucji" spektakl plenerowy Teatru Polonia, który świetnie wpisuje się w miejski pejzaż poruszając zarazem istotny problem społeczny - starzenie się.
Jedynym zgrzytem w spektaklu jest rola Barbary Zgorzalewicz-Fryźlewicz, która jako starsza pani zastąpiła Marię Klejdysz. O ile bohaterka kreowana przez Klejdysz patrzyła na świat z pewną dozą poczucia humoru i pobłażania, o tyle Zgorzalewicz-Fryźlewicz zdaje się wiecznie rozdrażniona, niesympatyczna i, niestety, w tym niezadowoleniu jednowymiarowa. Szkoda, że na prawdopodobny powrót Klejdysz będzie trzeba pewnie czekać do przyszłego lata.
kulturaonline.pl
Pozdrawiam burzowo-deszczowo-wietrznie,
N.