Pani Krystyno!
Pewnie już Pani doniesiono, ja to zrobię z perspektywy szeregowego widza.
"Lament" odniósł sukces! Żywo reagująca publiczność i owacja na stojąco to chyba wykładniki tego sukcesu. My po raz pierwszy widziałyśmy w całości i żałujemy, że wcześniej się to nie udało.
Jakkolwiek może głupio to zabrzmi, ale zawsze 'nieco' zaniżamy średnią wieku na widowni (specyfika kurortu uzdrowiskowego ), tak samo tym razem, ale bynajmniej nam to nie przeszkadza. Sztuka łączy pokolenia. No i z racji tej średniej wieku chyba najbardziej "trafiła do publiczności" Pani Wrzesińska. Fakt, była urocza, zwłaszcza w asymilowaniu do właściwego tekstu sztuki bodźców zewnętrznych, wplatania ich w cudny, naturalny sposób. Pani Zawadzka bardzo naturalna, zabawna i jednocześnie wzbudzająca pewnego rodzaju współczucie...? Solidarność...? No i Pani Marysia, niezmiennie w tej roli rewelacyjna.
Jakieś panie siedzące za nami stwierdziły, że Marysia nie jest do Pani podobna, ale ma wiele z Pani emocji, gestów i "tego charakterystycznego nerwa na granicy histerii".
Świetny. I jeszcze to tango Piazzolli...
Zdjęć mnóstwo więc nie będę nimi atakować tej strony, przy okazji nagram na płytę, może się przydadzą.
Pozdrawiamy i ... do jutra! Shirley! Pani! W końcu!
N.