Dzień dobry Pani Krysiu,
odpowiadając mi dziś o 19.28 napisała Pani m.in., że właśnie siedzi z wałkami na głowie w Teatrze przed „Dancingiem”. To skłoniło mnie, żeby przytoczyć Pani takie jedno zdarzenie z mojego sobotniego spotkania z „Dancingiem”, które miało miejsce wczoraj w Pani Teatrze mniej więcej o tej samej porze.
Do Warszawy dojechałam dość wcześnie, na półtorej godziny przed spektaklem.
Odebrałam bilet i zakupiłam przy okazji Pani „Rozmowy z dziećmi”.
Ponieważ było jeszcze sporo czasu, przeszłam do głównej części Teatru i usiadłam na wprost wejścia przy „klamerkach”. Otworzyłam książkę i zaczytałam się w Pani zapiskach, czując jak turkusowe siedzenie wciąga mnie coraz głębiej. W pewnym momencie przy zdaniu Jędrka "– Mamo, miłość jest jedyną rzeczą, której nie można udać!" nagle wyrwało mnie głośne zawołanie jakiegoś starszego Pana:
- Jędrek! Mama jest na scenie.
Po czym z pomieszczenia obok wyszedł szybkim krokiem Pani syn, kierując się na scenę, przechodząc przy tym obok mnie osłupiałej z wrażenia w odległości może ok 2 metrów.
Nie chcę być źle zrozumiana, ale było to dość zaskakujące przeżycie w kontekście tego, że właśnie w tym momencie czytałam jego słowa.
Po chwili przeszedł jeszcze blisko obok mnie Pan Stanisław Tym, nucąc coś w zamyśleniu pod nosem..
I wtedy zdałam sobie sprawę, jak ogromna przestrzeń, choć pozornie mała dzieli Pani i mój świat.
W książkach czy w sztukach odczuwam niesamowitą bliskość z Pani osobą, można powiedzieć, że w pewnym sensie jest to intymna relacja. Częstokroć bliższa niż bezpośredni fizyczny kontakt z niektórymi ludźmi. Podobnie jest tu, na stronie internetowej kiedy piszę, a Pani mi odpowiada. Nawiązuje się w tym momencie również pewien rodzaj relacji międzyludzkiej.
To wczorajsze przypadkowe spotkanie z Pani synem i moje "spotkania" z Panią, można porównać do oglądania dzieł sztuki w słynnych galeriach, tylko proszę nie odebrać tego jako jakiś fanatyzm, to tylko porównanie.
Zabezpieczone są one szybą przed oglądającymi i pozornie są na wyciągnięcie ręki, ale jednocześnie bariera szkła jest nie do przebycia..
A piszę to wszystko, bo chciałam podarować Pani tylko kolejny gorący uśmiech na nowy dzień.
I choć musi on przebyć długą drogę w wirtualnej przestrzeni, to jednak za kilka sekund znajdzie się już w Pani komputerze.
Czy różni się on od uśmiechu przesłanego twarzą w twarz.., pozostawiam już filozofom..
Ania