przez minka Śr, 03.06.2009 12:12
Tak mnie naszło przy dzisiejszej smętnej pogodzie. Za parę dni skończę 30+20 lat. Myślę o tym co za mną , ale też ile jeszcze przede mną. Przemijanie to brodzenie nogami w dzieciństwie z głową starości w chmurach- zasłyszane. Tak właśnie czuję. wcale nie chciałabym być znowu dwudziestolatką i zaczynać wchodzić w dorosłe życie. Mieliśmy cudowną młodość, kreatywną, szaloną. Stan wojenny , to były czasy spotkań, wariackich pomysłów. Z aktorami z teatru Współczesnego piliśmy bimber prosto z kolumny. Aparatura była konstruowana na politechnice- wypasiona. Nasze wesele było w pierwszą noc po zniesieniu godziny policyjnej/ 16.10.1982/goście i tak na wszelki wypadek siedzieli do godz. 6 rano. My, młodzi wracaliśmy do domu tramwajem. Jest co wspominać. Było siermiężnie ,ale wesoło.Prawda pani Krystyno??????