Obejrzałam dziś Tatarak. Wrażenie porażające. Po części na pewno dlatego, że podobnie jak Pani straciłam w tak okrutny sposób najbliższą mi istotę pod słońcem i moją największą przyjaciółkę - mamę. Długo nie zapomnę słów: "Czy mogę już odejść? Czy mogę się ze wszystkimi pożegnać?" Dla mnie najgorsza w tym wszystkim była niemoc i rozdarcie serca pomiędzy: "wszystko bym oddała, żebyś zostala jak najdłużej, a chcę, żebyś odeszła i już dlużej nie musiała tak cierpieć." To doświadczenie, którego tak do końca nie zrozumie ktoś, kto nigdy nie był w takiej sytuacji. Czego nie życzę nikomu. Ten film uswiadomił mi i utwierdził w tym, że trzeba żyć pełnią życia i na każdym możliwym kroku spełniać marzenia. Swoje i innych. Te duże i te malutkie. Mam 31 lat. Kocham pisać, fotografować... Moim marzeniem jest otworzyć własną galerię sztuki. Z piękną i dobrą duszą. Teraz już wiem, że na poczatku przyszłego roku zrobię to na pewno. Szkoda czasu na strachy i czekanie. Bo nigdy nie wiadomo, kiedy los postanowi, że fajnie byłoby, abyśmy sprawili, żeby był szczęśliwy i zerwali mu tatarak...
Podziwiam Panią za odwagę, siłę, życzliwość, niesamowitą energię i pasję. Życze dalszych sukcesów, super ról, więcej różowych felietonów na uspokojenie radości, uśmiechu i samych dobrych dni.
Pozdrawiam serdecznie.
P.S. Tatarak był kręcony w moim rodzinnym mieście. Już teraz zawsze przystań nad Wisłą będzie mi się kojarzyła z Panią
Ania