Moja Ulubiona Pani Krysiu,
dziękuję za dzisiejsze przemyślenia w Dzienniku, takie bardzo w Pani stylu - spontaniczne i przezabawne. Poprawiła mi Pani humor i chociaż czeka mnie ciężki dzień, wiem, że będzie dobry - za Pani sprawą.
Cieszę się, że tak świetnie potrafi Pani dobierać ludzi do współpracy, że pracuje Pani z aktorami, którzy rozumieją, że Pani także jest tylko człowiekiem i może Pani być zdenerwowana, zmęczona, mieć gorszy dzień. Dobrze, że aktorzy reagują śmiechem, zamiast się buntować czy obrażać. A proszę powiedzieć, na jakim etapie są próby do "Bagdad Cafe"?
Uśmiałam się, czytając o nagraniu. Właśnie za tę niekonwencjonalność, nieprzewidywalność i bezpośredniość tak bardzo Panią cenię. Zresztą ja Pani zdenerwowanie rozumiem i zgadzam się, mnie też czasem drażni postawa niektórych dziennikarzy, przekonanych, że odbiorcy ich materiałów to wielka, szara masa, której trzeba wszystko literalnie wyłożyć, bo inaczej nie pojmie...
W każdym razie to dobrze, że namawia Pani do głosowania, to bardzo ważne. Niektórzy ludzie ciągle narzekają na to co, co się wokół nich dzieje, a gdy mają szanse zmiany tej sytuacji, gdy mogą mieć wpływ, decydować - nie idą do wyborów. Ja pójdę na pewno, to będą moje pierwsze wybory...
"Ruszcie tyłek i żyjcie sobie jak najszczęśliwiej" - chyba uczynię to zdanie moim życiowym mottem.
Pozdrawiam Panią najcieplej,
Nadia