Pani Krystyno,korzystam z Pani gościnności i zachęcam mamy do przechowywania twórczości swoich pociech.
Po latach brzmią one taka samą miłością. Kiedy zostajemy same a dzieci gdzieś w świecie, to przeglądanie,dotykanie pożółkłych kartek jest balsamem na duszę. To wspomnienia,dla których warto było wszystko...to zatrzymana w kadrze miłość dla której czas nie istnieje.otwieram ją kiedy tylko chcę.
Pani Krystyno,czy często zagląda Pani do swoich archiwów rodzinnych? Kiedy odczuwa Pani największą taką potrzebę?/jeśli zbyt prywatne to proszę nie odpowiadać/.
/przed 20-tu laty od swojej dojrzewającej córki na Dzień Matki otrzymałam wiersz,który odczytuję sobie w tym dniu co roku i nie tylko.
Na puchatym obłoczku-z piany powstającym
stoi flakonik pękaty,a w środku różowe kwiaty
oczkami żółtymi mrugają,dłońmi cienkimi machają...
Spadają z obłoczków płatki prosto na stolik matki
-okrągły,drewniany przez Nera osi...ny.
I leżą sobie płateczki jak chleba okruszeczki-
-gdy Ula kolację jadła,kluska też jej wypadła!
/ale na podłogę/
Dziś święto naszej mamy,tej "lepszej" na tym świecie
lecz wy nie wiecie...jak strasznie ją KOCHAMY
choć domu nie odkurzamy,często syfimy i głośno pyszczymy.
Dzięki,jeśli ktoś przeczytał a w ogóle to informuję,że w tym roku zostanę babcią i juz sie do nowej roli gotuję.Pozdrawiam wsie mamy.