...więc błogosławieństwem jest wspomniana w ostatnim liście M. - polonistka po uszy zakochana w swojej pracy. Przez G. podziwiana i doceniana za wiele - bo za miłość do języka polskiego i za to, że tak pięknie potrafi wlać ją w innych.
Okularnica zaś - całkowite przeciwieństwo M., bo polonistka bardziej z przypadku, niż z czegokolwiek innego, to ta, która nieświadomie G. z owej miłości wyleczyła - niewybaczalna głupota. To również wiele - w przeciwnym razie nie bolałoby tak mocno.
G. próbowali ów ból pomniejszyć, zminimalizować. Starali się nawet, by M. wróciła, wiedzieli bowiem, że wraz z M. odzyskają miłość do języka polskiego. Nie udało się...
Do dziś ze wzburzeniem pytają: dlaczego?! Owo pełne pretensji pytanie zadaje również autorka wspomnianego już wiersza, i nasuwa jej się tylko jedna na nie odpowiedź:
Bo w takich razach uczniowie mogą niewiele - tylko ze wzruszeniem wspominać tę miłość do przedmiotu, której tak wiele wlał w nich nauczyciel - pasjonat, i rozpaczliwie patrzeć, nie dowierzając, jak wiele owej miłości pozbawić może nauczyciel z przypadku.
P.S. Ze słownika terminów literackich: monodram - utwór dramatyczny, najczęściej jednoaktówka, w którym występuje jeden bohater wygłaszający monolog skierowany do publiczności, innej osoby nieobecnej na scenie, lub jakiegoś domniemanego audytorium. Ten zwrot do słuchacza, lub słuchaczy dramatyzuje monolog.
Pomyślałam, że Pani - aktorka teatralna - mogłaby powiedzieć coś więcej na temat monodramu?