Dobry wieczór, a właściwie: dobry refleksyjny wieczór.........
Właśnie wróciłam z kina, z filmu "Tatarak". Powiem tak: odebrałam ten film bardzo osobiście, tak bardzo, ze poczułam się jego częścią. Wcale nie z powodu osobistych przeżyć, wywołanych przez film wspomnień bądź tez jakichkolwiek spójności z jego bohaterką. Takowe refleksje będzie miał kazdy, kto przezył chorobe bliskich, miłośc czy wielką stratę. Ja poczułam się częscia filmu, ponieważ.........niejako brałam w nim udział. Zapyta Pani, jak to mozliwe? Juz wyjaśniam.....W filmie przynajmniej 2 lub 3 razy pada zdanie:"Nie wiem, jak ja to mogłam zagrać tamtego wieczora". Chyba wiem, o ktorym spektaklu Pani mówi- ja siedziałam wtedy na widowni. Był to spektakl tuz po śmierci Pani ukochanego męża. Idąc do teatru zastanawiałam się: "Jak ona to zrobi? To przeciez niemozliwe w takiej chwili". Wiedziałam jednak, ze była to Pani świadoma decyzja, miała Pani mozliwość dokonania innego wyboru. Usiadłam na widowni, bardzo byłam spięta, martwilam się, że coś pójdzie nie tak, jednak Pani gra sprawiła, że szybko zapomniałam o tym, co się dzieje w Pani duszy, po prostu chłonęłam akcję.........To było niewiarygodne przezycie. Nigdy jednak nie zapomne Pani twarzy, gdy kłaniała sie Pani publiczności- to była zupełnie inna Krystyna Janda niz w trakcie spektaklu. To była twarz rozpaczliwie smutnej, cierpiacej kobiety- juz nie aktorki, po prostu kobiety, żony....Bez cienia kokieterii powiem:Jest Pani Wielka!Widziałam Pania w wielu wspaniałych kreacjach, na wielu krajowych scenach, ale tamtego wieczoru nie zapomne nigdy.....Dziekuje .
Pozdrawiam ciepło w ten dobry refleksyjny wieczór
Justyna