Moja Ulubiona Pani Krysiu,
przyznam szczerze, że z ciekawością niezmierną czekałam, co odpowie Pani na pytanie "Jakim byłaby Pani księdzem?". To, co Pani napisała, zdumiało mnie, choć po tylu latach "znajomości" niekonwencjonalność Pani nie powinna mnie już zaskakiwać - a jednak!
Uśmiecham się szeroko, gdy widzę, jakim szacunkiem darzy Pani inne zawody, jak docenia Pani innych ludzi - wielu powinno się od Pani uczyć takiej postawy. Tylu ludziom wydaje się, że mogą wszystko i że nadają się do wszystkiego, a Pani otwarcie pisze, że do czegoś nie jest stworzona, że na coś jest "zbyt niedoskonała". Dystans do siebie i realna ocena własnej osoby to współcześnie rzadkość, miło czyta się tak szczerą refleksję.
Mam jednak nadzieję, że te nieuchronne wydarzenia, z którymi nie ma sensu walczyć, już więcej się w Pani życiu nie pojawią. Głęboko w to wierzę i z całego serca tego Pani życzę. Żeby dni były już tylko dobre...
I jeszcze jedno: czytając Panią, słuchając Pani, oglądając Panią, nie jestem w stanie uwierzyć, że jest Pani "zbyt wielką egoistką". Rozumiem, że to stwierdzenie odnosiło się do wykonywania konkretnego zawodu, tak czy inaczej egoizm w żadnym kontekście i żadnym połączeniu mi się z Panią nie godzi...
Pozdrawiam najserdeczniej i przesyłam uśmiechy,
Nadia.