Pani Krysiu , napisała mi Pani ,,Pozdrowienia dla Mamy i Pani. Ja nie denerwuje się drobiazgami, raczej się uśmiecham nad sobą i swoimi słabościami czy błędami."
Mama prosiła podziękować Pani za pozdrowienia i odpozdrawia Panią serdecznie.
No to ja podziwiam kolejny raz, kolejna rzecz, której powinnam się z cierpliwością od Pani uczyć... zawsze wiedziałam , że Pani jest ponad to, jak takie "wybryki" w Elblągu, choć to może solidnie wyprowadzić z równowagi i te techniczne problemy też... A z cierpliwoścą się uczę, bo znając życie i mnie to długo mi zajmie "przestawianie się", ale to jest takie przestawianie się na lepsze, więc trzeba.
Te zdjęcia, które Pani dziś oglądała tu w korespondencji. Zapytała Pani , czy tak się Pani zachowuje... No taką Pani odsłonę uda się czasem zatrzymać w kadrze... ale CUDNA Pani na tych zdjęciach! Że mnie umknęło wtedy jak się Pani tak ladnie pokładała ze śmiechu... No ale nie ma się co dziwić, trudno było zauważyć, na widowni nie byłam, tylko jak Pani pisałam po tym spotkaniu, od strony profilu Uśmiech piękny... złoty bym powiedziła no i śmiech brzmiał wtedy też bardzo bardzo jak zawsze Jak ja bym chciała choć troszkę częściej widzieć w Pani tę dawną spontaniczność... tylko nie taką aktorską, jak to Pani nazwała... Tak, ja wiem... ja wszystko rozumiem, przepraszam Panią bardzo, ale musiałam to Pani napisać... Taka mi się też Pani dziś śniła... W Polonii, jakoś tak przy kurtynie Pani ze mną, sala pusta, rozmawiamy i Pani roześmiana i "rozgadana" jak dawniej... Mogłabym się nie budzić z takich snów i tak przespać do 31 maja , do "Shirley"....
Pani Krysiu, to czego dotyczy dzisiejsze spotkanie w liceum, na które się Pani wybiera, prócz tego, że z młodzieżą?
Pozdrawiam Panią bardzo!
Julita
PS. Chwilę temu po burzy...
A potem było tak
,,No dno..." - jak to Pani kiedyś określiła
Udanego poniedziałku życzę!
J.