przez Spod znaku? Pn, 21.03.2005 15:31
Dzień dobry! Musi być dobry, bo to pierwszy acz nie ostatni dzień wiosny. To co dziś przeczytałam wmurowało mnie w ziemię i wprawiło w zupełne zdumienie. Otóż, była sobie pewna Pani, a nazywała się Janina Turek, która 'cierpiała na' - PISANIE DZIENNIKÓW. Przez 59 lat swojego życia zapisała 742 zeszyty!!!Ale ta informacja to pikuś, w porównaniu z wiadomością, że każdemu wpisowi autorka nadawała n-r i dokonywała podsumowań na koniec każdego miesiąca i roku. Współcześnie wiemy, że autorka zapisała 38196 telefonów odebranych, przyjęła 10868 prezentów, 11017 razy włączyła telewizor(sic!) i 37 razy odwiedziła operę. Niezwykłe...Ciekawe jak by się u nas rozłożyły te proporcje...U naszych polityków mogłyby istnieć takie kategorie tematyczne jak: Ile razy skłamałem, Ile razy nie chciałem a musiałem, Usprawiedliwienia, ilość podłożonych świń etc. By the way! Co ciekawe, owa diarystka pisała z matematyczną dokładnością, ciągle porządkując i wymyślając nowe systemy oznaczeń. W młodości Pani Turek obiecała sobie, że będzie pisać aż do śmierci. Zmarła 11.XI.2000 r, pozostawiając swój dziennik "w pół słowa"...Jakie motywy, jaki cel, po co? Na jednej z pocztówek napisała, że gdyby przestała pisać, musiałaby wrócić do siebie samej. Czyli te ciągłe porządkowanie rzeczywistości miało ją wyzwolić z lęku i zagubienia w świecie, życiu?? Niewiarygodne, przyzna Pani?