W ramach terapii podnoszenia głowy do góry, wychodzenia ze stanu, w jakim się ostatnio znalazłam i w ogóle polepszenia... sięgnęłam do dziennika z 2003, a tam takie pyszne fragmenty znalazłam... Pamięta Pani?
„Wczoraj na kolaudacji Witek Sobociński wygłosił takie zdanie: - Proszę państwa, po raz pierwszy pracowałem kamerą elektroniczną, nie na materiale światłoczułym, to bolesne i pouczające doświadczenie, ale też po raz pierwszy pracowałem z kobietą-reżyserem, ale rezultat jest w porządku.”
„A pamiętacie jak Krysia któregoś roku, na początku jak się sprowadziliśmy, wyjechała na traktorku i zaczęła strzyc trawę, bo zapomniała, że to Boże Ciało? Nikt nam się potem nie kłaniał...”
„Jestem dziś zupełnie niekreatywna, bardzo przepraszam, ale muszę skończyć kryminał, bo nie wiem, kto zabił, i niecierpliwię się tym niewysłowienie. Kryminał, stara historia Agathy Christie, podwędziłam ją z bagażu syna. Przypomniała mi się wczesna młodość i wszystkie te wieczory i noce, kiedy z zapartym tchem, pod kołdrą, przy latarce, w tajemnicy przed rodzicami, czytałam te historyjki.”
„Wróciłyśmy do domu, wszystkie trzy włożyłyśmy staniki, wszystkie okazały się za małe i niewygodne, a mnie wyjątkowo mój spłaszczył piersi, bo miał okropny krój, wrzuciłam go do szuflady z bielizną, włożyłyśmy bambusy do wody i pojechałam do teatru grać. Po spektaklu, musiałam kupić benzynę, i wtedy okazało się, że nie mam portmonetki a razem z nią kart kredytowych. Drżącymi rękami zadzwoniłam do domu... Mamo! Anka! Szukajcie mojej portmonetki gdzieś w domu! Może jakimś cudem!... Nie mam, zgubiłam!... Kiedy rozłączyłam się z panem, który zablokowywał moje konto i karty kredytowe, telefon zadzwonił i wyświetlił słowo MAMA. Odebrałam.
- Krysiu! Była w szufladzie ze stanikami... Jest! Wiesz, pewnie tak się zdenerwowałaś, że ci ten stanik spłaszcza piersi, że wrzuciłaś ją ze złości do szuflady z majtkami i stanikami. Ja od razu wiedziałam. Poszłam prosto do tej szuflady.”
„Wydrukowałam ten pierwszy rok, w całości od września 2000 do września 2001, i nadziwić się nie mogę! Dałam mężowi do czytania. Ten zbaraniał. Nigdy tego nie widział, nie czytał. Zrobił oczy jak filiżanki - tyleś nasmarowała przez ten rok! Zabraknie papieru do drukarki w Milanówku, żeby to drukować dalej, a przed tobą jeszcze dwa lata do wydrukowania. Zwariowałaś! Marcel Proust, Tołstoj, i Lew, i Aleksy razem, to przy tobie "pikusie", jeśli chodzi o ilość! Zaczął to czytać, nie może przebrnąć! Na początku chciał poprawiać, skreślać, wyrzucać, po przeczytaniu zapisków z dwóch miesięcy przyszedł do mnie i powiedział: - Krysiu, z tym się nic nie da zrobić. Ani skrócić, ani uszlachetnić, ani dokonać wyboru, bo to jest groch z kapustą, wolne pasmo skojarzeń, bałagan totalny... i albo to ktoś polubi, albo niech nawet nie dotyka.
O matko!
No nic, płodzę dalej w radosnej beztrosce.”
Tak, tak, proszę płodzić dalej, bo to bardzo pomaga. Wielkie dzięki!
Ooooooooch...... a już lada dzień, lada dzień...... MAAAAAAAAAŁAAA!!!
ACHA JESZCZE PYTANIE, CZY JAK PANIE ODPOWIE NA LIST TU W PYTANIACH TO JUŻ POTEM TAM PANI NIE ZAGLĄDA? ZA KAŻDYM RAZEM MAM TWORZYć NOWY TEMAT?